piątek, 13 listopada 2009

Nowa fala!

Doczekałem się. Od paru dni mam dostęp do Google Wave, ale dopiero dziś mam okazję trochę mocniej go potestować. Wrażenia pozytywne, choć myślałem, że od razu pojawi się więcej dodatków. W tej chwili można pobawić się Sudoku (niestety z reklamami), mapami Google, rozmowami wideo czy konferencją głosową. Można też zrobić prostą sondę: tak, nie, nie wiem. Poza tym niewiele.

Oczywiście działa rdzeń usługi, czyli edycja wszystkiego co możliwe w locie, bardzo wygodnie odpowiadanie na wypowiedzi innych, ale do wszystkiego tego się trzeba przyzwyczaić. Wave byłby świetnym rozwiązaniem do komentarzy blogowych. Nie trzeba pisać komu się odpowiada, do czego się nawiązuje, po prostu się to robi. Istotne jest też to, że żaden wątek rozmowy, jeśli można tak o Fali mówić, nie ginie. W każdym momencie można wygodnie do niego nawiązać. Praktycznego zastosowania jeszcze nie znalazłem, ale myślę, że wkrótce będzie okazja.

Trudno oceniać interfejs, nie wiedząc jak dokładnie będzie się Falę wykorzystywać. Sposób organizacji „nasłuchiwanych” Fal też jest trudny do ocenienia. Nie ma w nim nic rewolucyjnego, ale może właśnie takie menu będzie najwygodniejsze. Każdemu folderowi można przypisać kolor, ale określa on tylko etykietę, a mógłby tło całej fali, która w takim folderze się znajduje. Oczywiście nie mogło się obejść bez tagów i mam nadzieję, że staną się one kluczowe.

Póki co Wave ma raczej więcej wad niż zalet. Działa powoli, szczególnie w moim zasyfionym Firefoksie. Nieco lepiej wygląda to w Chrome, ale też pozostawia wiele do życzenia. Wyraźnie brakuje dodatków, które mogą stać się największą siłą Wave'a. Na ten moment nie ma też możliwości zmiany jakichkolwiek ustawień. Pojawi się ona później. Podobnie jak możliwość zamieszczania załączników i zapewne wiele funkcji, których nie jestem świadom.

Sądzę, że Google Wave na początku najwięcej kłopotu sprawi Tweeterowi. Myślę, że będzie się świetnie nadawał do mikroblogowania, w dodatku dając możliwość wątkowania i łatwego odnoszenia się do zamieszczonych treści. Z czasem zacznie przejmować rolę maila w komunikacji nieformalnej. Długo natomiast nie wyprze go w kontaktach biznesowych, podobnie nie da sobie rady z komunikatorami internetowymi, przynajmniej dopóki nie będzie działał błyskawicznie.

środa, 2 września 2009

Trudności z mobilizacją

Szlag trafił regularność w pisaniu na tym blogu. Postaram się poprawić, choć co z tego wyjdzie — nie wiem. Wszystkie linki, które zapisałem sobie jako warte odnotowania tutaj, zdezaktualizowały się. Z lenistwa nie chciało mi się o nich pisać. Żeby całkiem ich nie stracić, po prostu podam je tutaj bez zbędnego komentarza.

czwartek, 23 lipca 2009

Google Fight

Wracam po długiej przerwie spowodowanej walką z pracą magisterską. Wyposażony jestem w nową wiedzę o pozycjonowaniu, ale się nie podzielę ;P Chcę natomiast pokazać Wam zabawną aplikację, która ułatwia prowadzenie popularnych Google Fights, czyli pojedynków słów kluczowych pod względem liczby wystąpień w Google. Działanie Google Fight trzeba zobaczyć na własne oczy. Niestety jest duży problem z polskimi znakami, co jest dużym minusem.

czwartek, 11 czerwca 2009

Guess who

Post mało ambitny, ale ostatnio wiecznie brakuje mi czasu, a może po prostu tracę go w innych miejscach. Na jakimś blogu znalazłem ciekawe zdjęcie.
Zgadujcie, bez zaglądania w źródło, kto to. :)

sobota, 30 maja 2009

Google Wave

W czwartek Google zaprezentował swój nowy projekt — Google Wave. Ma to być zupełnie nowe podejście do komunikacji, łączące jej najważniejsze obecnie sposoby — e-mail, instant messaging (komunikatory) i współpracę nad dokumentami. Szum medialny zrobił się na miarę Google, a nazwa produktu w czwartek była 6. najczęściej wyszukiwanym hasłem. Niestety konkretna data premiery nie została jeszcze ogłoszona. Można zapisać się na powiadomienie na stronie Google Wave.

Powstaje pytanie, jak nowa usługa zostanie przyjęta. Na pewno odpowiednio prowadzony PR, czwartkowy teaser pomogą w zdobyciu popularności. Jak chyba każda usługa Google, Google Wave też znajdzie rzeszę użytkowników, jednak nie jestem pewien, czy stanie się rewolucją w komunikacji, tak, jak zapowiada to Google. Ma po temu wszelkie predyspozycje, ale reakcja społeczeństwa nigdy nie jest w 100% przewidywalna. Dla mnie na pewno największą wadą będzie przywiązanie do przeglądarki. Do komunikacji wolę wykorzystywać samodzielne programy. Najlepiej widać to przy poczcie elektronicznej — korzystanie z jakiegokolwiek WebMaila jest dla mnie ostatecznością, nawet jeśli jest tak rozbudowany, jak GMail.

Ogromną zaletą może okazać się otwartość platformy i rozbudowane API. Dzięki temu niezależni programiści będą mogli wykorzystywać i rozwijać Google Wave i myślę, że można dość szybko spodziewać się stworzenia dedykowanej aplikacji, chyba że większość uzna to za bezcelowe.

Gdy zastanawiam się nad osobistym wykorzystaniem Google Wave, na myśl przychodzi mi przede wszystkim wymiana informacji w firmie, tak jak w tej chwili wykorzystywane są do tego Google Docs. Google Wave może pełnić funkcję ogromnej interaktywnej tablicy, na której będziemy umieszczać najważniejsze wewnętrzne informacje, polecenia i prawdopodobnie treści na rozluźnienie w czasie przerwy w pracy.

Z chęcią zobaczę Google Wave w akcji. Mimo ograniczonego entuzjazmu, czekam z niecierpliwością.

czwartek, 21 maja 2009

Trochę statystyki

Serwis Newsfactor podaje trochę informacji na temat podziału rynku wyszukiwarek w kwietniu. Niestety dane dotyczą tylko Stanów Zjednoczonych.

Liczba zapytań do głównych wyszukiwarek wzrosła w kwietniu o 3% do 14,8 miliarda. Udział Google wyniósł 65% i miał dynamikę większą niż rynek, ok. 4%. Następne miejsca należą do Yahoo! i Microsoftu, odpowiednio 20,4 i 8,2%. U nas proporcje te kształtują się jeszcze bardziej korzystnie dla Google — ponad 85% zapytań kierowanych jest bezpośrednio do Google, a dodatkowo ponad 10% jest obsługiwanych przez Google w sieci wyszukiwania (np. wyszukania na Interii).

Gdzie są pieniądze?

Nikt, nawet Google, nie prowadzi biznesu charytatywnie. Wzrost liczby wyszukań powinien się przekładać na rosnące przychody reklamowe, a co za tym idzie zysk. Na tym polu nie jest jednak tak dobrze. Chociaż przez ostatnie 2 lata liczba zapytań wzrosła o 68%, to liczba kliknięć w linki sponsorowane zaledwie o 18%. Ta sytuacja nie może Google cieszyć.

Poznać przyczyny

Przyczyny tych niezadowalających wyników zostały ustalone — odsetek zapytań, do których udaje się dopasować reklamę w tym samym czasie spadł z 64 do 51 procent. Nie wyjaśnia to różnicy całkowicie, ale przynajmniej w znacznej części. Gdzie leży praprzyczyna? Internauci wraz z rosnącym doświadczeniem zadają coraz „trudniejsze” pytania. Kwerendy do Google stają się coraz dłuższe, przez co reklamodawcy nie są w stanie ich przewidzieć i dopasować swoich przekazów. Długi ogon staje się coraz bardziej godny uwagi.

środa, 20 maja 2009

Google Ad

Niezła reklama Google, a może telefonu z dostępem do Internetu. Ciężko ocenić.

Wykład o Google AdWords

W poniedziałek byłem na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie na wykładzie Przemysława Modrzewskiego, dotyczącym programu Google AdWords. Prelegent jest specjalistą w dziedzinie reklamy z wykorzystaniem Google AdWords i jednym z 9 AdWords Seminar Leaderów w Polsce. W większości krajów takich osób jest 10, a w USA 20. Zdecydowanie jest to zatem autorytet w dziedzinie Google AdWords.

O wykładzie trudno powiedzieć zbyt wiele. Nie był on zbyt szczegółowy, nie pomógł chyba zbyt wiele nikomu. Bardziej był zachętą do przyjścia na kurs, który prowadzi on lub inni Google Seminar Leaderzy. Pierwsza część dotyczyła reklamy, tego jak ona się zmienia, jak zmienia się podejście ludzi. Mocno skrytykował reklamę telewizyjną i miał dużo racji. Przewagi reklamy internetowej, zwłaszcza rozliczanej za kliknięcia (CPC) są liczne — lepsze targetowanie, niższe koszty, dostarczanie informacji o produkcie wtedy, gdy jest on rzeczywiście poszukiwany. Jak stwierdził Przemysław, reklamy proszku nie powinniśmy oglądać w przerwie sensacyjnego filmu, ale kiedy zabieramy się za pranie. Doprecyzowałbym, że powinienem ją zobaczyć raczej na zakupach w supermarkecie. Właśnie tam szukam proszku i tam powinienem ujrzeć reklamę. Na tej samej zasadzie reklamy z Google AdWords pojawiają się, gdy internauta sam ich poszukuje!

Druga część wykładu była poświęcona Google AdWords jako usłudze. Prelegent wyjaśnił zasady działania Google AdWords, mechanizm licytacji, poruszył kwestię Wyniku Jakości, ale nie zdradził żadnych ciekawych szczegółów, jak go poprawić. Albo ukrywa swoje tajemnice, albo rzeczywiście wszystko jest opisane w poradniku Google AdWords, bo wszystko co w tej kwestii usłyszałem, da się tam znaleźć. Przemysław nie pokazał nawet slajdu z interfejsem Google AdWords, ani starym, ani nowym.

Zapomniałem nadmienić, że na wykładzie wygrałem koszulkę Google, z napisem „I'm feeling lucky„ na plecach. Trudno nie było, wystarczyło odpowiedzieć na jedno proste pytanie jako pierwszy.

Pozostaje podsumować. Czy warto było iść na ten wykład? Tak, dla koszulki i poznania, jak by nie było, autorytetu w dziedzinie Google AdWords. Poza tym nic nowego się nie dowiedziałem. Najlepszym słuchaczem byłaby osoba nie mająca pojęcia, że „te reklamy po prawej to AdWords”, i takich osób trochę było.

poniedziałek, 18 maja 2009

Szczegóły awarii

Po niedawnej awarii Google pojawiły się głosy, że była spowodowana problemami z łączem TP. Hipoteza uzasadniona, zważywszy, że osoby korzystające z UPC, żadnych kłopotów nie zauważyły. Okazuje się jednak, że równie uzasadniona, co błędna.

Jak potwierdziła firma z Mountain View, problem spowodowany był błędnym przekierowaniem ruchu z serwerów w USA do Azji, co spowodowało ich przeciążenie. Powodem był błąd „w systemie”, czyli zawiódł raczej czynnik ludzki, zwłaszcza, że błąd został nazwany zawstydzającym. Szacuje się, że kłopotów doświadczyło 14% ogółu użytkowników.

Awaria pokazuje, że nawet Google nie jest idealne. Im też zdarzają się pomyłki, choć pracują tam specjaliści najwyższej klasy. Zaawansowana technologia zawsze może spłatać figla i wymknąć się ludziom spod kontroli. Zadziwia jedynie dość długi czas trwania awarii, którą można chyba nazwać krytyczną i powinna mieć najwyższy priorytet, zwłaszcza, że nie działał też Google AdWords, główne źródło dochodu Google. W lutym tego roku pojawiły się już problemy, jednak dotyczyły tylko GMaila. Przez kilka godzin użytkownicy nie mieli dostępu do swoich skrzynek.

czwartek, 14 maja 2009

Spokojnie, to tylko awaria

Przed chwilą byliśmy świadkami poważnej awarii wszystkich serwisów Google. Nie dało się korzystać z wyszukiwarki, GMaila, Bloggera (dlatego post pojawia się dopiero teraz), Analytics itd. Rzecz chyba bez precedensu. Trudno na szybko ocenić jakie były przyczyny problemu. Blogosfera na pewno szybko wysunie ciekawe hipotezy i wkrótce znajdzie się odpowiedź. Co ciekawe, Google nie działało na łączach Netii, Neostradzie i Asterze, natomiast u osób korzystających z UPC, podobno wszystko działało prawidłowo. Chętnie dowiem się, jak było u Ciebie. Następna okazja, żeby to zobaczyć, może nie przytrafić się zbyt szybko. Coś jak zaćmienie słońca.

wtorek, 12 maja 2009

AdWords Blog

Trafiłem na dość ciekawy blog o Google AdWords. Nie ma może na nim rewolucyjnych informacji, ani porad jak ugryźć 10 milionów, ale teksty są przystępne, poruszają różne ciekawostki. Przeczytać można o nowościach, przydatnych narzędziach czy wartych uwagi wydarzeniach. Myślę, że bardziej nadaje się dla osób stawiających pierwsze kroki w reklamie w wyszukiwarce Google, niż dla starych wyjadaczy Google AdWords. Ja będę co jakiś czas zaglądał, choć ostatni post już trochę stary. Co Ty o nim myślisz?

poniedziałek, 11 maja 2009

Google Bomb

Czym jest Google Bombing? Metodą pozycjonowania, jednak metodą dość nietypową. Polega na zasypywaniu, a właściwie spamowaniu wyszukiwarki linkami o określonym tekście. Zwykle jest to społeczna inicjatywa, szczególnie istotna w środowisku pozycjonerów. To oni dysponują zapleczem i potrafią szybko wspólnie wywindować stronę na szczyty SERP-a. Linki zwykłych internautów odgrywają tu raczej mniejszą rolę, częściej pojawiają się, gdy bomba zacznie już działać.

Dotychczas najpopularniejsze „bomby” nie były komercyjne i miejmy nadzieję, że tak zostanie. Najczęściej dotyczyły polityki, gdzie stanowią bardzo ciekawy sposób wyrażenia sprzeciwu, pewnej, niezbyt dobrze określonej, grupy. Najpopularniejszą bombą była chyba „miserable failure”, która przenosiła na stronę prezydenta Busha, ale i na naszym podwórku mieliśmy ciekawe akcje. Pierwszą z jaką się zetknąłem, być może pierwszą w ogóle, było hasło kretyn, pod którym na pierwszym miejscu pojawiała się strona Andrzeja Leppera. O ile pamiętam, szybko na 2 albo 3 pozycję podskoczył Jan Maria Rokita. Roman Giertych natomiast miał zaszczyt objąć pozycję pierwszego debila w wyszukiwarce. Najbardziej bolesnym uderzeniem była chyba jednak „ptasia grypa”, pod którą wypozycjonowano stronę Lecha Kaczyńskiego.

Wydaje się, że Google nieco uodpornił się na bomby, albo po prostu internautom się one znudziły. Za pierwszym razem było to intrygujące i śmieszne, w tej chwili nie ma już w tym nic nowego. Nie wiem nic o aktualnie działających bombach. Jeśli na jakieś traficie, czekam na sygnał.

środa, 6 maja 2009

Street View w Polsce

Jak twierdzi blogosfera, wczoraj Google miał rozpocząć pracę nad zdjęciami Warszawy do Google Street View. Niestety nie ma o tym żadnej informacji na blogu Google Polska.

W innych krajach samochody Google wzbudzały emocje. Gdzieniegdzie ludzie nie zgadzali się na zbytnią inwigilację. Zdjęcia oglądać mogą miliony osób i ktoś ma szansę rozpoznać i zdemaskować protestującego delikwenta. W Broughton na Wyspach nawet blokowano fotografujący samochód.

Jeśli samochody już wyjechały, warto ich wypatrywać. Na pewno nie jest to codzienny widok, a i można lepiej ustawić się do zdjęcia. Wkrótce powinny pojawić się też w Krakowie.

Już w zeszłym roku pojawiały się pogłoski o Google Vanie w Polsce. Okazało się jednak, że to furgonetka firmy NORC, konkurującej w tej dziedzinie z Google. Firma ta pochodzi z Rumunii i dzięki nim możemy mieć już teraz namiastkę Google View dla Polski. Na pewno teraz mają okazję na drugą młodość (choć pomysł wciąż nie jest w fazie finalnej), dzięki rozgłosowi jaki spadnie na nich „rykoszetem”.

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Google Morse

Króciutko. Dziś jest 218 rocznica urodzin Samuela Morse'a, pioniera telegrafii, której zasadę działania, w pewnym sensie wykorzystują dzisiejsze sieci przewodowe. Google informuje o tym w ciekawy sposób sposób:Google w alfabecie Morse'a

niedziela, 26 kwietnia 2009

Wszystkie dzieci Google

Niedawno zastanawiałem się ile usług udostępnia Google. Kwestia nie jest taka prosta. Znaleźć pełną listę bezpośrednio na stronach Google nie jest łatwo, o ile w ogóle jest to możliwe. Najłatwiej dostępna strona zawiera zaledwie 18 pozycji, z czego większość jest albo powszechnie znana (wyszukiwarka grafiki, YouTube), albo przydatna tylko dla niektórych użytkowników (mało użyteczny Google Desktop, jeszcze mniej Google Toolbar albo Katalog). Z pomocą przychodzi Wikipedia, ale i tutaj nie mam pewności, czy lista usług jest kompletna. Dziwi mnie takie „zaszywanie” swoich usług przez firmę z Mountain View.

W Wikipedii można znaleźć ok. 150 (!) nazw usług Google. Część z nich została wycofana, inne są dostępne tylko na ograniczonym obszarze. Wciąż jednak liczba ta robi wrażenie. Spróbowanie i opisanie wszystkich, do których mam dostęp będzie ogromnym przedsięwzięciem, ale postaram się systematycznie pisać o kolejnych z nich.

Które z serwisów uznać należy za najważniejsze? Tutaj każdy będzie miał swoją kolejność. Postaram się przedstawić czołówkę mojego rankingu. Kluczowym czynnikiem jest tutaj częstotliwość korzystania i wyobrażenie sytuacji, w której usługi by zabrakło.

  1. Wyszukiwarka Google — niekwestionowany lider. Choć są alternatywy, to kto z Was chciałby korzystać z NetSprint albo Yahoo?
  2. YouTube — przejęty za grubą kasę. Ciekawe jaki procent linków przesyłanych przez IM-y pochodzi z YT. Aż trudno sobie wyobrazić, że powstał w 2005r.
  3. Google Maps — na dalszych miejscach kolejność nie jest tak oczywista. Wybór padł na Google Maps jako pioniera zdjęć satelitarnych w Internecie. Kraków oglądałem, kiedy o Zumi jeszcze nikt chyba nie myślał.
  4. Google Analytics — statystyczny kombajn. Trudno mi sobie wyobrazić ile stron monitoruje.
  5. Google AdWords — korzystając z anatomicznego porównania, układ pokarmowy korporacji. Bez niego prawdopodobnie nie mielibyśmy pozostałych usług, stanowi podobno ponad 90% dochodów Google, a i ta liczba wydaje się trochę mała. Z drugiej strony potężne narzędzie reklamowe, wykorzystywane przez firmy na całym świecie.
  6. GMail — dla mnie nie tak istotny, z powodu braku porządnego loginu (wszystkie dobre były już zajęte), ale cieszy się ogromną popularnością. Stanowił kolejny przełom dokonany rękami G. Udostępniane na początku 1GB miejsca było trudne do wyobrażenia. Dzięki temu wielkość darmowych skrzynek we wszystkich serwisach błyskawicznie wzrosła.
  7. Google Docs — usługa nie tak popularna, jednak bardzo ważna z osobistego punktu widzenia. Pisaliśmy tam liczne projekty, które wymagały współpracy na bieżąco, obecnie „doksy” wykorzystujemy do dzielenia informacji w firmie.
Tutaj zakończę, bo trudno mi już porządkować. Dalej powinno znaleźć się miejsce dla Bloggera–Blogspota, dzięki któremu w tej chwili piszę, choć nie jest on jedyną dostępną platformą blogową i bez problemów byśmy się z bez niego obyli, Picasy, ułatwiającej katalogowanie zdjęć i pozwalającej na masowy upload do Google Gallery, AdSense'a, pozwalającego milionom internautów zarabiać na swoich stronach (niestety w polskich warunkach nie są to zadowalające kwoty).

Co jakiś czas będę przyglądał się jednej usłudze z bliska i pisał o niej kilka słów.

czwartek, 23 kwietnia 2009

Nowy interfejs już dostępny

Przed chwilą miałem okazję pierwszy raz skorzystać z nowego interfejsu AdWords. Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Nie miałem jeszcze czasu porządnie się w niego zagłębić — aktualne kampanie nie wymagają modyfikacji, ale póki co wszystko działa świetnie. Wszystko czego potrzeba jest w zasięgu ręki, zestawienia są przejrzyste i czytelne. Nie ma do czego się przyczepić. Google stanęło na wysokości zadania. W miarę zgłębiania nowej obsługi, będę informował o swoich odkryciach.

Stay tuned.

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Free Monitor for Google

Bardzo przydatne narzędzie do monitorowania pozycji w Google. Na razie je testuję, ale wygląda OK. I przede wszystkim nie wymaga klucza Google SOAP API, jak prawie wszystkie tego typu programy.

Zapytaj Google

Związane z tym blogiem bardziej nazwą, ale może być przydatne. Ktoś zadaje Ci durne pytania? Podeślij mu link http://g.xradar.net/. Adres niepozorny, a strona zaskakująca :).

Parametry adresu YouTube'a

Post niby nie o Google, ale czym jest teraz YouTube?

Na stronie Make Use Of pojawiły się triki pozwalające wpływać na sposób wyświetlania filmów. Postaram się maksymalnie skrócić tą listę, przez co może nie być to tak jasne (ale przynajmniej mniej czytania).


  • &fmt=18, &fmt=22 — wyższa jakość obrazu, działa tylko bezpośrednio na YT.
  • &ap=%2526fmt%3D18, &ap=%2526fmt%3D22 — analogiczne dla filmów zamieszczanych na innych stronach.
  • #t=XXmYYs — film grać będzie od XX minuty YY sekundy.
  • &showsearch=0 — wyrzuca okno wyszukiwania pojawiające się na filmie.
  • &start=ss — zamieszcza tylko część filmu, zaczynającą się od ss sekundy.
  • &autoplay=1 — dość oczywiste, film zacznie grać od razu, tak jak dzieje się to na YT domyślnie. Chyba najprzydatniejsza możliwość, kiedyś zastanawiałem się, „jak oni to robią”.
  • &loop=1 — po prostu repeat.
  • &rel=0 — i nie mamy filmów powiązanych.
  • &showinfo=0 — ponoć zamieszczanie bez tytułu.
  • /swf/cps.swf?video_id=xxx — link do pełnego ekranu.
  • &flip=1 i YT staje na głowie ;).
  • Last but not least — żeby ściągnąć jakiś film, wystarczy adres youtube zastąpić kickyoutube, reszta pozostaje bez zmian. Podobnie mają działać pwn i kiss.

Zaznaczam, że nie wszystkie jeszcze przetestowałem, więc może coś nie działać.

niedziela, 19 kwietnia 2009

Książka o G

Przypadkiem trafiłem na e-book o Google. Nie wiem czy wart polecenia, bo jeszcze nie czytałem i nie wiem kiedy znajdę na niego czas, ale na pewno wart sprawdzenia. Pewnie wiele postów powstanie na jej podstawie. Stay tuned.

wtorek, 14 kwietnia 2009

Nowy interfejs AdWords

Google planuje wprowadzenie nowego interfejsu dla AdWords. Nareszcie! To, z czym trzeba się męczyć w tej chwili, to plama na wizerunku firmy. Obecnie obsługa jest mało intuicyjna, toporna, a oprawa graficzna zamiast oszczędnej jest zwyczajnie brzydka. Najwyższy czas na zmiany.

Na razie interfejs zostanie udostępniony w wersji beta, osobom, a właściwie kontom, które zapiszą się na specjalną listę. Jak tylko się dowiedziałem, nie czekałem.

Co ma być nowego? Z marketingowych frazesów — łatwiejsza analiza, szybsza edycja, szersza perspektywa i niezmienione zasady emisji reklam. W praktyce — wielki krok do przodu. Po zapoznaniu się z kilkoma minutami filmów demonstracyjnych jestem pod dużym wrażeniem. Obsługa mocno kojarzy się z Google Analytics, dostępne będą rozbudowane wykresy, a edycja niemal wszystkich parametrów kampanii, grupy reklam czy konkretnej reklamy będzie właściwie „one click away”. Już się nie mogę doczekać, mam nadzieję, że uda mi się załapać ze wspomnianej listy.

Zachęcam wszystkich zainteresowanych do obejrzenia filmów dostępnych pod podanym wyżej linkiem. Olejcie tylko pierwszy :)

niedziela, 12 kwietnia 2009

Google Street View

Dziś postanowiłem zapoznać się z usługą Google Street View. Słyszałem o niej dużo, zarówno dobrego jak i złego. Postanowiłem zwiedzić w ten sposób Amsterdam i odświeżyć wakacyjne wspomnienia. Niestety rozczarowałem się. Można troszkę połazić po ulicach, ale oglądanie kamienic to nic nadzwyczajnego. Nawet dotarcie do jakichś zabytków też niespecjalnie mnie pociąga. Zwiedzanie miast na zdjęciach zdecydowanie nie należy do wciągających zajęć, w dodatku nawet na dość szybkim łączu w domu, zbyt irytujące jest czekanie na załadowanie się zdjęcia.

Plusy? Trudne do znalezienia. Chyba tylko na zasadzie lepiej mieć, niż nie mieć. Gdyby była pełna swoboda podróży, byłoby to znacznie ciekawsze, ale w tej chwili jest raczej niewykonalne.

Czy jeszcze tam kiedyś wejdę? Nie wydaje mi się. Z resztą zdjęciami satelitarnymi na Google Maps też długo się nie emocjonowałem.

sobota, 11 kwietnia 2009

Wszystko już wiem

Za sprawą forum pomocy Google, problem na linii Adwords – Analytics został wyjaśniony.

Pod koniec lutego dostałem mail informujący o zmianach w tych narzędziach. Niestety w tłumie innych, nie spodziewając się niczego istotnego, zwyczajnie go pominąłem. Informował on, że od 2 marca, wchodzą w życie nowe zasady, zwiększające bezpieczeństwo danych. Przy okazji wkradają się tu nieścisłości — na blogu Google napisano, że zmiany zajdą od 12 marca, a na moim koncie stało się to dopiero 24.

Zmiany, choć proste do wprowadzenia, są dość daleko idące. Aby dane były dobrze zliczane, konta muszą być powiązane. Tu pojawia się pierwszy problem — statystyki do stron mam podzielone na oddzielne konta. Uznawałem to za bardziej słuszne podejście. Niestety konta wiązać można tylko 1:1. W dodatku trzeba włączyć opcję „Apply Cost Data” — to akurat nie problem.

To niby wystarcza, ale pojawia się tutaj kilka niedociągnięć. Konieczne jest włączenie autotagowania dla całego konta, co uniemożliwia zastosowanie własnych tagów dla innych reklam, co na moje potrzeby byłoby wystarczające. To co można zrobić, żeby wszystko dobrze działało to: podzielenie kampanii AdWords na różne konta — niewygodne, bo trzeba na każde przelewać pieniądze, w dodatku aktywacja każdego to, o ile pamiętam, 40zł, przeniesienie wszystkich profili statystyk pod jedno konto — wymaga zmiany kodu na przenoszonych stronach i spowoduje naliczanie statystyk od nowa, wyłączenie autotagowania — wymusza ręczne tagowanie wszystkich swoich reklam, psuje statystyki dotyczące dotychczasowych i nie wiadomo, czy nie popsuje danych kosztowych. Idealnego rozwiązania więc nie ma, ale coś trzeba będzie z tym zrobić.

środa, 8 kwietnia 2009

Wciąż problem z GA

Moja radość była przedwczesna. Nawet ręczne tagowanie reklam nie pokazuje ich w statystykach. Jedyne wejścia przez CPC, które są pokazywane przez Analytics, to te z powiązanego konta AdWords. Niestety różne strony namierzam przez różne konta GA (pod tym samym loginem), a nie tylko przez różne profile. Może to mój błąd, ale dotychczas wszystko działało jak należy. Natomiast od 24 marca nie widzę ani jednego wejścia przez reklamy w wyszukiwarce, pomimo włączonej opcji autotagowania. Temat wymaga głębszego dochodzenia. Może support Google coś pomoże, choć to zdarza się niestety wyjątkowo rzadko.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Namierzanie CPC

Od kilku dni Google Analytics przestał zliczać kliknięcia w reklamy AdWords jako CPC. Ponieważ to dość ważne, zmuszony byłem dokonać poszukiwań.

W ustawieniach AdWords jest opcja automatycznego tagowania linków. Służy to do identyfikacji źródła przekierowania. Nie wiedzieć czemu, automatyczne tagi przestały działać ponad tydzień temu. Być może to zmiana w konfiguracji serwera, może zmiana w kodzie strony, albo w pliku .htaccess.

Na szczęście jest rozwiązanie tego problemu. W reklamach można ustalać dowolny adres przekierowania, a więc można dodać też odpowiedni tag, w przypadku CPC interesuje nas utm_medium=cpc. Przy okazji dowiedziałem się o innych możliwościach tagowania dla celów GA, takich jak źródło, medium, hasło, treść czy nazwa kampanii. Przy ustawianiu tagów można posłużyć się narzędziem do budowania linków.

Kolejny mały kroczek w poznawaniu usług Google.

środa, 1 kwietnia 2009

CADIE

Na stronie głównej Google pojawił się link informujący o ich nowym osiągnięciu - CADIE (Cognitive Autoheuristic Distributed-Intelligence Entity). To nowatorski system oparty na sieciach neuronowych, heurystyce i wszystkim co związane ze sztuczną inteligencją. Z tekstu dowiadujemy się, że dziś dokonała przełomu, samodzielnie tworząc stronę internetową. „CADIE wydedukowała z szybkiego skanowania wizualnego segmentu sieci społecznej zbiór zasad projektowania”, które wykorzystała, do stworzenia swojej strony domowej. Enjoy!

Google Ventures

Jak podaje Reuters, Google uruchomił fundusz inwestycyjny o kapitale 100 mln zielonych. Pieniądze czekają nie tylko na startupy, czy spółki internetowe, ale szeroko rozumiane firmy technologiczne i zdrowotne. Macie pomysły? Może wujek Google pomoże.

niedziela, 29 marca 2009

Przesłonięcie adresu w Analytics

Czystym przypadkiem dowiedziałem się o interesującej cesze Google Analytics. Nie wiedzieć skąd w metodzie

pageTracker._trackPageview();
znalazł się slash i wszystkie wyświetlenia zliczane były jako strona główna. Można to wykorzystać do przesłaniania właściwych URL-i zbieranych przez Analytics, zrobić je czytelniejszymi lub grupować niektóre podstrony. Nie mam pomysłu do czego mógłbym wykorzystać to sam, ale nie zaszkodzi wiedzieć o takiej możliwości.

piątek, 27 marca 2009

Ciekawa reklama

Ciekawa reklama AdWords pod hasłem google :) Ciekawe, kto za nią płaci, a jeszcze ciekawsze, że na nią kliknąłem. Też dobry sposób.

Gdzie jest ten kod?

Dziś po raz kolejny straciłem kilka minut szukając kodu Analytics. Chłopaki z Google'a są genialni, ale przez to oczekuję, że wszystko będzie intuicyjne. Umiejscowienie kodu w istniejącym i działającym już profilu jest fatalne. Rozumiem, że kodu tego używa się rzadko, zazwyczaj tylko raz, ale żeby tak głęboko go zaszyć? Droga z Dashboarda: Analytics Settings » Edit (czemu edit?) » Check status (nie chcę statusu, chcę kod!). Nagle, zupełnie nieoczekiwanie, ich oczom ukazał się las… sorry, kod trakingowy.

O czym będzie?

Postanowiłem założyć bloga o wszystkim co wiąże się z Google. W krótkich postach zamierzam umieszczać ciekawostki dotyczące firmy, usług Google'a i informacji zdobytych dzięki firmie z Mountain View. Zobaczę, czy wytrzymam.