Czym jest Google Bombing? Metodą pozycjonowania, jednak metodą dość nietypową. Polega na zasypywaniu, a właściwie spamowaniu wyszukiwarki linkami o określonym tekście. Zwykle jest to społeczna inicjatywa, szczególnie istotna w środowisku pozycjonerów. To oni dysponują zapleczem i potrafią szybko wspólnie wywindować stronę na szczyty SERP-a. Linki zwykłych internautów odgrywają tu raczej mniejszą rolę, częściej pojawiają się, gdy bomba zacznie już działać.
Dotychczas najpopularniejsze „bomby” nie były komercyjne i miejmy nadzieję, że tak zostanie. Najczęściej dotyczyły polityki, gdzie stanowią bardzo ciekawy sposób wyrażenia sprzeciwu, pewnej, niezbyt dobrze określonej, grupy. Najpopularniejszą bombą była chyba „miserable failure”, która przenosiła na stronę prezydenta Busha, ale i na naszym podwórku mieliśmy ciekawe akcje. Pierwszą z jaką się zetknąłem, być może pierwszą w ogóle, było hasło kretyn, pod którym na pierwszym miejscu pojawiała się strona Andrzeja Leppera. O ile pamiętam, szybko na 2 albo 3 pozycję podskoczył Jan Maria Rokita. Roman Giertych natomiast miał zaszczyt objąć pozycję pierwszego debila w wyszukiwarce. Najbardziej bolesnym uderzeniem była chyba jednak „ptasia grypa”, pod którą wypozycjonowano stronę Lecha Kaczyńskiego.
Wydaje się, że Google nieco uodpornił się na bomby, albo po prostu internautom się one znudziły. Za pierwszym razem było to intrygujące i śmieszne, w tej chwili nie ma już w tym nic nowego. Nie wiem nic o aktualnie działających bombach. Jeśli na jakieś traficie, czekam na sygnał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz